Zwyczęstwo na Gakkonie 5

Zwyczęstwo na Gakkonie 5

Duet Weroniki I Konrada spotkaliśmy na korytarzach Gakkonu 5. Wpadł nam w oko ich  niezwykły cosplay, w którym było coś sentymentalnego, coś z filmów Tima Bartona (w szczególności ten dziwny pluszak). W tamtym momencie jeszcze nie wiedzieliśmy, że na bohaterów naszego wywiadu czeka występ na scenie i że są trochę zestresowani. Naprawdę, mieli poważną konkurencję. Sporo znanych cosplayerów wychodziło w tym dniu na sąd jury. Niektórzy nawet uczestniczyli w kilku różnych występach. Ich scenka była prawie na końcu. Pełna emocji, plastyki i dramatyzmu. I jasne – zwycięstwo! Po konkursie cosplay umówiliśmy się na wywiad, który z przyjemnością przedstawiamy niżej.

Jak długo jesteście w temacie cosplayu? Od czego zaczynaliście?

W: Jakieś dwa lata. Zaczęłam od cosplayu Bellatrix Lestrange z Harrego Pottera. To moja ulubiona seria i marzyłam o tym, żeby móc wystąpić z nią na Pyrkonie. Namówiłam wtedy mojego przyjaciela, by zrobił cosplay Voldemorta i (o dziwo) udało nam się zakwalifikować na Maskaradę. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że zakwalifikowanie się do tego konkursu nie jest proste, szczególnie kiedy jest to czyjś pierwszy cosplay w życiu. Kiedy zakończyła się nasza współpraca, spytałam Konrada, czy nie chciałby spróbować swoich sił w cosplayu. Długo zajęło przekonanie go do tego pomysłu, ale się udało.

K: Dla mnie cosplay to rzecz nowa – mimo pewnego zainteresowania tematyką ogólnie pojętej sztuki, nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się wystąpić na scenie. To mój debiut.

Czy był to wasz pierszy sceniczny występ na konkursie Cosplay?

W: Trzeci.

K: Pierwszy.

Jak pojawił się pomysł właśnie na ten cosp?

W: Szczerze? W kwietniu zeszłego roku wpadł mi do głowy pomysł, żeby znów spróbować dostać się na Maskaradę. Potrzebowałam czegoś na szybko, więc wybrałam postać z gry na telefon, w którą dużo wtedy grałam – jej strój był łatwy do wykonania. Na Maskaradę się nie dostałam, ale strój został.

K: Strój był podyktowany sceną – chcieliśmy do lalki dodać postać w stylu arlekina, by stworzyć interesującą dynamikę.

Jak został stworzony scenariusz występu?

W: Już od swojego pierwszego cosplayu wiedziałam, że chcę wsytawiać sceny niestandardowe, czasem brutalne, w których można pokazać wiele emocji i wytworzyć interesującą relację pomiędzy bohaterami. Ogólny pomysł na występ był mój, a moja przyjaciółka pomogła w przygotowaniu układu ruchów.

K: Tutaj dodam, że scenariusz ostatecznie wyłonił się w trakcie prób – kilka elementów dodaliśmy ad hoc podczas luźnej wymiany pomysłów. Jeśli mieliśmy wrażenie, że dany ruch wywoła u odbiorcy emocje – wiedzieliśmy, że warto go użyć.

Czy wasze stroje wykonane samodzielnie?

W: Mój tak. Wykonanie go przy ograniczonych możliwościach finansowych wymagało ode mnie sporo kreatywności.

K: Ja nie wykonywałem stroju – nie było to wymagane w roli supportu, jaką pełniłem. Samodzielnie wykonałem makijaż, wzorując się na zdjęciach arlekinów.

Czy długo trwały przygotowania? Jak dobieraliście muzykę?

W: Długo. Samą scenę ćwiczyliśmy dwa miesiące. Znalezienie odpowiedniej muzyki wymagało od nas wielu poszukiwań.

K: Ostatecznie zdecydowaliśmy się na angielski cover Hide and seek w wykonaniu Lizz Robinett. Klimat i tekst piosenki był doskonały dla naszego występu.

Kto zrobił pluszaka? Jaka jego rola w występie?

W: Pluszaka robiłam ja. Powstał trochę przy pomocy metody prób i błędów – np. jego głowa to po prostu piłka z chińskiego marketu obciągnięta skarpetą J Szczerze mówiąc, jego rola w występie nie jest zbyt duża. Po prostu postać, którą cosplayowałam przytula go na grafikach referencyjnych, więc musiałam go mieć, biorąc udział w konkursie.

Jakie były uczucia przed występem?

W: Stres. Duży stres.

K: Stres i strach przed tremą. Nie chciałem też zawieść partnerki.

Jak spodobał się występ?

W: Nie wiem o kogo pytasz. Jeśli o mnie, to było świetnie, na scenie zawsze czuję ogromną adrenalinę i to mnie nakręca. Nie wiem, jak oceniła go widownia, ale mam nadzieję, że dobrze.

K: Bardzo, ciśnienie było spore, jednak satysfakcja z dobrze wykonanego występu jest naprawdę nie do opisania.

Jakie uczucia pod czas ogłoszenia i nagrodzenia?

W: Kiedy usłyszałam nasz numer występu, myślałam, że zaraz zacznę skakać pod sufit z radości. Na scenie byłam upojona radością, więc niewiele pamiętam poza ogromnym szczęściem.

K: Mnie towarzyszyły podobne odczucia. Pięknie było zobaczyć Weronikę kiedy skakała z radości.

No, i jakie plany na przyszłość?

K: Na ten moment nie możemy zdradzić szczegółów, poza tym, że planujemy występ na nadchodzące konwenty.

Wywiad prowadził Nekonosan

Korekta: Jan Jędrzejczak