Normalnie piszemy dla Was relację z już odbytych konwentów albo tych, które dopiero nadejdą. Pokazujemy piękne ujęcia cosplayerek i możliwe do zobaczenia atrakcje. Tym razem skupimy się na nieco innej części, zawsze obecnej na każdym wydarzeniu. Większym lub mniejszym.
Prawdopodobnie zauważyliście na konwentowych mapach pokój/ pomieszczenie/ namiot etc. oznaczone jako różnoraka odmiana sformułowania „Gry Planszowe”. Czy to Planszówkownia czy Skarbiec Gier Bez Prądu, zawsze wypełniony wieloma tytułami do pogrania ze znajomymi albo dające możliwość poznania nowych.
Otóż gry planszowe mają jeszcze jedną ukrytą cechę. Są oparte na stałych mechanikach i spójnych zasadach, a co za tym idzie… Zgadliście! Można z nich stworzyć idealny materiał pod turnieje.
Jako, że nadarzyła się okazja aby uczestniczyć w jednym z takich turniejów. Uznaliśmy, że przybliżymy Wam, naszym czytelnikom, ten zawiły temat.
W tym celu prześledziliśmy całą drogę uczestnika. Od eliminacji po awans do etapu finałowego w ramach turnieju gry Carcassonne.
Carcassonne to już dobrze znana wszystkim wyjadaczom, seria gier pod jednym szyldem, różniących się często stosowanymi dodatkowymi mechanikami. W podstawowej wersji każdy z graczy ma za zadanie zebrać jak największą ilość punktów zwycięstwa. Otrzymuje je za różnorodne aktywności, które może wykonać po dobraniu kafelka. Kafelki różnią się od siebie i mogą posiadać na sobie drogi, zamki bądź kościoły. Najczęściej są to wariacje minimum dwóch. To jednak nie wszystko! Każdy ma ograniczoną ilość podwładnych (drewnianych, kolorowych znaczników), którymi może zajmować poszczególne elementy. Drogi można łączyć w długie szlaki. Zamki rozbudowywać do niebotycznych rozmiarów, a przejmowanie kościołów daje dodatkowe punkty za każdy kafelek przyłączony naokoło. Jednak nie zawsze strategia budowli jest najlepszą i w dużej ilości przypadków dochodzi do zajmowania „pól”. Poprzez położenie na płasko naszego podwładnego, możemy przejąć „pole”, czyli pas zieleni. Pas ten ciągnie się do momentu ograniczenia go murami zamku, końcem planszy czy drogami. Otrzymujemy dzięki takiemu zagraniu dodatkowe punkty za każdy ukończony zamek na naszym polu, ale do końca gry wyłączamy danego podwładnego z rozgrywki.
To ten właśnie system jest najczęściej wybierany do rozgrywek turniejowych.
Jak zacząć przygodę z turniejami?
To jest tak, że aby dostać się do turnieju, to wpierw należy wygrać eliminacje. Odbywają się w lokalnych klubach, pubach, sklepach czy nawet konwentach jak np. Pyrkon. W danym terminie należy przyjść do takiego miejsca, zapisać się i… wygrywać. Obecnie panuje system, który dostosowuje liczbę awansów do ilości przyjętych graczy. Dla zobrazowania: Kiedy jeden lokal zbierze 10 osób, biorących udział w eliminacjach – awans otrzyma jedna osoba, ale w przypadku większej ilości, adekwatnie zwiększa się liczba wakatów. Jednakże w opisywanym przypadku [Carcassonne], może to ulec zmianie w przyszłości. Dlatego zachęcamy do śledzenia zmian w regulaminie zawodów. Taki system nie jest też regułą i może być inny dla turnieju w którym chcielibyście uczestniczyć.
Eliminacje są również wyodrębnionym konkursem. Zatem za zajęcie miejsca na podium możecie się spodziewać hucznych oklasków i nagród rzeczowych. Nie zapominając o zaproszeniu do udziału w kolejnym etapie.
Następnie jako laureat, otrzymujemy informację na kontaktowego maila odnośnie daty i miejsca kolejnego etapu. Tutaj był to już etap Mistrzostw Polski, który miał miejsce w Krakowie. W obszernym parku handlowym Solvay znajdowało się Centrum Sztuki Współczesnej, gdzie rozstrzygały się losy ponad 200 zakwalifikowanych osób z całej Polski. A w sumie nawet mniej, bo niektórzy zrezygnowali z uczestnictwa mailowo albo bez podania przyczyny, zwyczajnie oddali szansę walkowerem.
Na początek każdy uczestnik otrzymuje kartę turniejową, gdzie będzie wpisywał punkty uzyskane na konkretnych etapach rywalizacji. Składa się na nie 5 rund eliminacji, po której wyłaniane są osoby do TOP16. Najważniejsze są duże punkty. Kolejno za miejsce 1= 3, 2= 2, 3= 1 i ostatnie z zerowym wynikiem. W sytuacjach spornych decydują małe punkty uzyskane w trakcie rozgrywek. Po pierwszej rozegranej partii, w kolejnych uczestnicy dobierani są na podstawie dopasowania punktowego. Innymi słowy na zasadzie „Najlepsi z najlepszymi”. Miejmy na uwadze, że przez etap eliminacji w grze przy jednym stole, biorą udział 4-5 osób.
Natomiast po przejściu do etapu finałowego, już tylko 2 graczy -1 vs. 1. Jak wspomnieliśmy w 1/8 walczy o awans 16 osób i z każdym kolejnym progiem liczba pretendentów zmniejsza się o połowę. Aż w finale zostaje dwójka najlepszych graczy.
Osoby, które nie dostały się do etapu finałowego,w drodze losowania otrzymały nagrody pocieszenia. Z kolei wszyscy awansujący uczestnicy, otrzymali nagrody za uczestnictwo.
Natomiast stojącym na podium – wręczono bony do sklepu Bard.pl. Laureat na pierwszym miejscu otrzymał dodatkowo statuetkę. Co więcej otrzyma także refundację podróży do Essen, gdzie będą miały miejsce Mistrzostwa Świata Carcassonne na jednych z największych targów gier planszowych.
Co do zasad organizacyjnych turnieju, to:
– Wszystkie gry rozstrzygano na podstawowej wersji Carcassonne z 2 edycji. Zatem systemy opatów i rzek nie były dozwolone.
– Każda rozgrywka trwała do wyczerpania zapasów kafelków albo do osiągnięcia limitu czasowego. Tu akurat 40 min. W przypadkach gdy dochodziło do remisu, to mecz powtarzano, ale z czasem ograniczonym o połowę.
W momencie awansu i wygraniu refundacji wyjazdu na Mistrzostwa Świata Carcassonne w Essen, na miejscu mistrzowie grają wyłącznie w systemie 1 vs. 1, a przegrani odpadają z turnieju.
W tym roku na podium stanęli:
– Maciej Polak zajmujący trzecie miejsce,
– Hubert Kopera na miejscu drugim,
– Marcin Sawicki, który zajmując pierwsze miejsce i jednocześnie zdobywając tytuł Mistrza Polski Carcassonne 2018.
Co myślimy o miejscu i organizacji?
Przede wszystkim lokalizacja – dobry dojazd z centrum.
Do dyspozycji uczestników pozostawiono pomieszczenie rekreacyjne, gdzie można było zjeść coś na słono i na słodko, wypić kubek gorącej kawy. Alternatywą była woda lub herbata, dla nie lubujących się w czarnym ziarnie.
Na stołach porozkładano różne wersje gier z serii tematycznej turnieju. Chociażby adaptację w uniwersum Gwiezdnych Wojen. To jednak nie wszystko. Udostępniono kilka egzemplarzy demonstracyjnych wersji gry, w formie niewielkich książeczek z kafelkami do wycięcia. Pozostawiono także aktualne katalogi produktów i najnowsze dzieło producenta gry.
Najnowszy produkt w ofercie Barda – dystrybutora serii w naszym kraju, czyli Carcassonne z dopiskiem „Safari”, zabierze nas w odlegle rejony słonecznej sawanny. Zmieniono w tej wersji zarówno znane już podstawowe mechaniki, dodając konieczność spoglądania na różnorodność gatunkową. Dodano systemy wodopojów, Baobaby, a zamki zamieniły się w istne dżungle! W pionkach też zaszła mała roszada z uwagi na dodane samochody patroli oraz słonie, które zajęły miejsce na planszy zliczającej punkty zwycięstwa. Kafelek startowy ewoluował do potrójnego, co daje znacznie więcej różnych kombinacji zagrywek startowych.
Sam turniej rozpoczął się o 10:00 i wypadł bardzo dobrze jeśli chodzi o czas etapów. Do 16:00 zostali już tylko najlepsi w TOP16. Po dłuższej przerwie odbył się etap finałowy. 1/8, ¼, ½ i finał. Tak naprawdę do 20:00 wszystkie formalności związane z sesją zdjęciową zwycięzców podczas wręczenia nagród zostały dopełnione i najbardziej wytrwali uczestnicy mogli rozejść się do swoich domów czy własnego wynajętego lokum na czas pobytu w Krakowie.
Komunikacja wypadła również całkiem nieźle. Pomyślano nad umieszczeniem głośnika również w drugiej sali. Tak, z uwagi na ilość partycypantów etap eliminacji odbywał się w dwóch salach. Dzięki temu gracze mogli słuchać komunikatów bez potrzeby przechodzenia między salami. Co więcej w obu pomieszczeniach cały czas przebywali obserwatorzy, którzy doglądali przebiegu rozgrywek i zajmowali się rozstrzyganiem sporów.
Pomyślano również o miejscach dla najmłodszych, którzy niekoniecznie musieli być zainteresowani w pełni zawodami. Obok ekspozycji statuetki pozostawiono „nieco większą” wersję oryginalnej gry z odpowiednio powiększonymi pionami. Zostały wykonane ze sztywnej pianki, bez umocnień wewnątrz, zatem były bezpieczne dla dzieci.
Cała kwestia zliczania punktów i śledzenia tabeli uczestników była zinformatyzowana. Co za tym idzie, oczekiwanie na kolejne rundy zostało ograniczone do minimum.
Przykuwa uwagę sam wygląd pomieszczeń. Ponieważ jest to Centrum Sztuki, to w ramach ostrożności zdemontowano większość wiszących obrazów. Z kolei te które jeszcze pozostały umilały czas oczekiwania.
Jak wspominaliśmy, budynek mieści się w strefie krakowskiego Solvay, które można przyrównać chociażby do poznańskiego Franowa. Zatem w pobliżu są okoliczne galerie czy kino. Dlatego nawet jeśli zakończylibyście swoją przygodę wcześniej, to jest kilka miejsc do których można zajrzeć bez potrzeby wracania do centrum miasta.
To wszystko co możemy Wam przekazać odnośnie metodologii przeprowadzania, uczestnictwie i organizacji turnieju.
Nasze przemyślenia i obserwacje:
Tak jak w przypadku konwentów, tak i tutaj dopatrzyliśmy się możliwości polepszenia warunków dla wygody uczestników.
Przede wszystkim w głównej sali rozstaw stołów z krzesłami powinien być większy. Niestety, w wielu miejscach, zbyt mały – wymagał od osób prowadzących swoje rozgrywki, odrywania się od gry celem przepuszczenia żwawszych graczy. [czyt. rozgrywających szybciej swoje rundy]
Kolejnym problemem było to, że niestety z uwagi na ilość osób w pomieszczeniu, odczuwalna była duszna atmosfera. Przydało by się częstsze wietrzenie lokalu albo zmniejszenie osób biorących udział w turnieju.
Szkoda, że postument z ułożonych pudełek najnowszej gry z wieńczącą go statuetką nie otrzymał własnego oświetlenia. Przez układ okien w pomieszczeniu i punktowego oświetlania, charakterystycznego dla sal wernisażowych – był w „ciemnym kącie”. Przez to główny przedmiot zainteresowania był słabo wyeksponowany.
Podsumowując. Udział w turnieju jest świetną zabawą i polecamy spróbować swoich sił każdemu, niekoniecznie zapoznanemu z pełnymi możliwościami danej gry. Jest to ciekawe doświadczenie z uwagi na rozpiętość wiekową graczy. Spotkaliśmy zarówno dzieci, jak i osoby starsze. Każda z nieco inną taktyką na rozgrywanie swoich oponentów.
Co zasługuje na pochwałę, to zachowanie w stosunku do innych graczy. Przyjacielskie relacje, zamiast wojowniczego zgrzytu. Nie było sytuacji, żeby ktoś miał pretensje do kogokolwiek. Kultura to podstawa.
Jednakże należy pamiętać, że awanse wiążą się z koniecznością transportu na miejsce rozgrywek kolejnych etapów. Można też złożyć rezygnację, która nie wiąże się z odstąpieniem od nagrody za bycie laureatem w etapie eliminacji lokalnej. Jeśli jednak zdecydujemy się uczestniczyć, a nie posiadamy odpowiedniego zaplecza, to może być to problematyczne dla niektórych z Was. Jest to też męcząca podróż dla osób z daleka. Z Poznania do Krakowa jest 6h jazdy pociągiem. To wyczerpuje możliwość podróży w sam dzień zawodów i konieczne jest rezerwowanie noclegu na dwie noce. Innymi słowy rezerwacja całego weekendu.
Dziękujemy za współpracę organizatorom turnieju. Liczymy, że jeszcze przyjdzie nam spotkać się na stanowisku konwentowym, a kto wie? Może i Nam uda się wygrać w przyszłym roku.
Jan Jędrzejczak