04Sierpień zbliża się ku końcowi, temperatura miejscami spada, a w wielu miastach trwają wakacyjne remonty. To najwyższy czas, aby umilić sobie tak wiele niekorzystnych zmian i przypomnieć o minionym Niuconie! Tym razem zaczniemy od niespodzianki, bo pierwszy raz współautorzy całej serii artykułów o tegorocznych konwentach (Wolf i Neko) spotkali się w «realu» . Normalnie używamy popularnych komunikatorów i maili, więc było to ciekawe doświadczenie. Z tego też powodu, znajdziecie tu również kilka zdjęć z kolekcji Jana. Ten konwent przeniósł nas na zupełnie nowy poziom odbioru takiego wydarzenia, mogliśmy wymienić odczucia z perspektywy konwentowicza i osoby z mediów.
Wracamy jednak do Wrocławia, gdzie już w piątek pierwszy z naszych wysłanników dotarł na dworzec. Chociaż droga była wyboista, a pogoda kapryśna, udało się pomyślnie zakwaterować i co nieco pozwiedzać. Dlatego przy okazji odhaczania miejscówek, sprawdziliśmy system akredytacji.
Tu pojawił pierwszy napotkany minus konwentu. Po odczekaniu jakichś pół godziny w zacnym kolejkonie, okazało się, że Niucon nie prowadzi przedsprzedaży wejściówek na zbliżające się dni konwentu, a tylko na obecny dzień. (Nie dotyczy to akredytacji internetowej wejściówek 3-dniowych i tych kupowanych na miejscu.) Ze smutkiem opuściliśmy strefę sprzedaży, żeby następnego dnia liczyć na znacznie krótsze oczekiwanie do kas. Jednak kątem oka już widzieliśmy, że jest spora ilość stanowisk artystów i na otarcie łez masa cosplayerów okalających Uniwersytet Przyrodniczy.
Warto nadmienić, że usytuowanie blisko ronda grunwaldzkiego było strzałem w dziesiątkę. Praktycznie o rzut beretem jest dobrze zaopatrzona galeria handlowa i jednocześnie dobry dojazd komunikacją z każdego miejsca w mieście. Dla wytrwalszych spacerowiczów do dyspozycji jest również park (idąc w lewo od wejścia na konwent),a idąc w prawo przepiękna wrocławska starówka.
Poza tym dzięki uprzejmości sieci restauracyjnej Burger King wprowadzono promocję «-15%» dla każdego konwentowicza po okazaniu biletu. Nie mogliśmy nie skorzystać, tym bardziej, że rozprowadzaniu kuponów towarzyszył apetyczny burger. Chociaż nie tylko my na niego polowaliśmy…
Sobotni poranek spędziliśmy na czyszczeniu obiektywów i spakowaniu prowiantu. Przed południem udało się wejść z oficjalnymi zawieszkami. Miło ze strony organizatorów, że dali możliwość samodzielnego doboru wstążki bądź sznurka. Pochwyciliśmy też z lady mapę i plan atrakcji. W ten sam dzień o 12 przybył na konwent Nekonosan, zaopatrzony w wejściówkę medialną.
Atrakcji było naprawdę dużo jak na wielkość konwentu. Istny prelekcjogedon! Można było znaleźć wszystko. Spotkania z ciekawymi osobistościami i przedstawicielami firm, wiedzówki, konkursy, panele warsztatowe czy spotkania skupione wokół konkretnych ciekawostek z fandomu i nie tylko. Czternaście miejscówek wypełnionych różnorakimi aktywnościami. Najciekawsze prelekcje były nie tylko w sobotę, ale i w niedzielę. Do ostatniej godziny trwania zgrupowania [14:00], można było posiedzieć na panelu o tym, jak nie powinno się prowadzić paneli.
Po swoistym «zapolowaniu» z obiektywem na potencjalnie zabójcze cosplaye, udaliśmy się na prelekcję, która dotyczyła anime fabularnie poświęconym sztukom walki. Trafiliśmy akurat na końcówkę opowieści o dwóch bokserskich protagonistach, żeby za chwilę usłyszeć o Keijo i innym, trudnym do wymówienia tytule, który zdecydowanie «dystansował» kobiece walory od wrestlingowej tematyki. Prelekcja całkiem niezła, gdyby nie znacząca jednostronność prelegentów co do m.in. Keijo.
Uczestniczyliśmy też w Teleurnieju Trójmagicznym. Był to taki konkurs wiedzy z zakresu dostępnych tekstów kultury poświęconym uniwersum chłopca z blizną na czole. Turniej był bardzo zabawny przez trafne komentarze uczestników, którzy ku woli ścisłości – zaskoczyli liczebnością prowadzących. Niestety nie udało nam się zająć żadnego miejsca na podium, a sam konkurs przeniósł się na korytarz z uwagi na koniec czasu dla tego bloku… Ale czy zadowolenie konwentowiczów nie jest najważniejsze?
W sali Nintendo (245C) odwiedziliśmy turnej Pokemon TCG Standard, zorganizowany przez Aqua. Zebrało sie ok 10 osób, więc było dosyć wesoło. Z uwagi na napięty grafik, zrobiliśmy tylko parę zdjęć na początku turnieju. Życzyliśmy uczestnikom dobrej gry i udaliśmy sie w dalszą eksplorację.
Co do samej mapy, to była mało czytelna i ciężko było się połapać w swoim położeniu. Tym bardziej, że mamy do czynienia z dwoma osobnymi budynkami o dość skomplikowanej strukturze, bez bezpośredniego połączenia. Rok temu przejście było otwarte, co jeszcze bardziej utrudniało poruszanie się w tej lokalizacji.
Znajdziemy tu wiele wspólnych cech z innymi konwentami jak salka z planszówkami czy kwartetowe stanowisko do Dance Dance Revolution. Znalazło się też miejsce na dobrze doposażony punkt fotograficzny, gdzie można było wykonać perfekcyjne ujęcie każdego cosplayu. (Białe tło z doświetleniem softboxowym)
W budynku akredytacji znajdziemy też Aleję Artystów – sprzedających: printy, arty, komisze, naklejki, koszulki i wiele więcej rzeczy z wytworami własnej wyobraźni w bardzo przystępnych cenach. Jan utworzył również Artistbook, w którym będą umieszczane podpisy ludzi wyjątkowo kreatywnych artystycznie. Nie musimy dodawać, że uzyskał praktycznie wszystkie podpisy i w wielu przypadkach mini-komisze na marginesie. [Dla niewtajemniczonych – komisze, to rysunki wykonywane na samym konwencie «na żywo». ]
Wyodrębnienie Alei od wystawców było świetnym pomysłem, ponieważ na innych konwentach ich stoiska najczęściej gubią się pomiędzy szafkami z mangą, kubkami, kigurumi, alpakami, pudełkami z figurkami i innym standartowym konwentowym towarem. Dzięki temu na pewno było to miejsc e bardziej komfortowe do pracy.
W drugim, sąsiednim budynku ulokowano wszystkich wystawców. Tutaj każdy rządny swojej: poduchy, kubka, przypinki (a była promocja 2 + mała gratis), koszulki, maski, wiga, mangi (nawet dało się zauważyć kontent typowo dla dorosłych) itd. – znajdzie to czego szuka. W zasadzie nasze oko przykuły dwie rzeczy. Pierwszy to… Automat z paluszkami Pocky!
Zyskiwał bardzo dużą popularność wraz z trwaniem konwentu. Czerwony i kompaktowy z niewielką ilością przycisków, czyli to co głodne tygryski lubią najbardziej. Druga gwiazdka wabiąca nasze oko, to stoisko z ręcznie wykonanymi pluszakami. Kompaktowe, piękne, a przy tym estetyczne i wcale nie takie zaporowe dla już uszczuplonego portfela. W formie nieco większej jako dodatek na półkę i mniejszej z oczkowym uchwytem do zawieszenia przy torbie. Nie mogłem się oprzeć kotkowi [~nya ^.^] .
Neko tym razem nie zaszalał, choć kusiła go lalka DAL Siela w pięknej sukience. Niestety, tym razem plastikowa piękność pozostała na półce. Ostatnimi czasy najtańsze brandy zaczęły wchodzić na polski rynek konwentowy i choć 550-600 golda to nie mało, zawsze znajdzie się jakaś duszyczka, która kupie sobie taki piękny prezent.
Na wyższych kondygnacjach znajdziemy wystawę papierowo-kartonowych pokemonów, kącik cosplayera, Orgroom z konwentowym sklepikiem i polową restauracyjkę z koreańskimi potrawami. Wystawa Pokemonów od Pyrkonowego pokazu powiększyła się o kilka nowych okazów, ale Jana urzekł głównie niebieski krab.
[»Wybaczcie, nie znam się na pokemonach. 🙁 « ~Jan)
Co do Kącika Cosplayera, to głównie skupiał się na wigach, ale kilka innych akcesoriów również się znalazło. Chociaż nadal to nie jest taki kompleksowy punkt zaopatrzenia dla początkującego cosplayera, nie mówiąc o wyższych poziomach wtajemniczenia.
Zaskoczeniem był Orgroom, który został połączony ze sklepikiem konwentowym. Nie przyjmowali jednak zwykłego polskiego bilonu, a specjalną Niuconową walutę. Można ją było wygrać w turniejach, konkursach i wielu innych angażujących aktywnościach, a następnie udać się do sklepiku. W ofercie było naprawdę dużo ciekawych rzeczy. Od mang i kubków, po maszyny do szycia!
Tutaj zatrzymamy się, jeśli chodzi o to co było «stacjonarnego» na konwencie. Ponieważ w tej edycji wprowadzono XII Prac Konwentowicza. Spośród tego tuzina zadań, można wyróżnić w nich dwa typy:
• Fotoznajdźka – gdzie trzeba było wykonać jedno lub kilka zdjęć z daną osobą lub miejscem,
• Questguy – gdzie trzeba było wykonać interakcję z charyzmatycznym Mr Wykrzyknikiem, Niestety nie udało nam się wykonać większości z nich… Cóż taka rola mediów.
Tak dochodzimy do zasadniczego «clue» tego konwentu, czyli tematyki. W tym roku był to Antyk (z naciskiem na mitologię). Niestety nie dało się tego odczuć. Chociaż przeszliśmy konwentowe zakamarki wzdłuż i wszerz, to poza promocjami na portalach społecznościowych i poza nielicznymi prelekcjami, nijak ma się to do stanu na samym konwencie. Nie było tematycznych nazw sal do prelekcji, ani odniesienia w ubiorze czy udekorowaniu konwentu. Nawet Questguy nie był cosplayowo w zadeklarowanej tematyce. Wielka szkoda.
Chyba jedno stoisko pod budynkiem B odnosiło nas do czasów wikingów lub pogańskich. Przypominało skansen w Biskupinie. Właśnie tutaj spotkaliśmy pupili konwentowiczów. Pieski i kotki. Co nie zdarza się często.
Szczytem każdego konwentu jest konkurs cosplay. Niucon miał w tym roku swoje rodzynki. Najpierw to Nanami i Shakal. Nie słyszałem lepszego prowadzania konkursu. Wyglądało to niemalże jak profesjonalny kabaretowy stand-up. Szczytem żartów była fretka Shakal’ego. W tym roku nawet pojawiła się fotka tego pięknego zwierzątka. Sam konkurs wyrył się w pamięci przede wszystkim występami juniorów. Maluchy czuły się na scenie tak, jakby się na niej urodziły. To miły gest ze strony organizatorów, że nadali im wyróżnienia. Tym samym zachęcając do dalszej pracy. Aczkolwiek disneyowski szał jeszcze się trzyma i w tym roku laureatkami były dwie piękne księżniczki, które możecie pamiętać jeszcze z naszych odwiedzin na poznańskim Pyrkonie. Żeby nie było, pojawiło się bardzo dużo konkurencyjnych kreacji. Z kolei niuconowe scenki wywoływały cały wachlarz emocji – od łez po radosne chichoty. A że siedziałem (Neko) pod samą sceną, to zrobiłem chyba… – parę set zdjęć?
Każdy konwent w tym roku starał się wzbogacić swój program czymś nowym, co przyciągnęłoby do siebie nowych uczestników. Niucon zdecydował się na dodatkowy konkurs „coverowy”. Nie powiedziałbym, że wszystkie wystąpienia były oszałamiające, ale jeden mi się spodobał. Tu warto obejrzeć filmik- nic więcej do dodania.
Niestety jeśli ktoś liczył na duży konwent, to może się srodze zdziwić. Tak naprawdę mimo, większego asortymentu prelekcji, to konwent jest odczuwalny jako znacznie mniejszy. Szczególnie, gdy przyrównamy go do poprzedniej edycji. Może zmieniłby to nieco inny układ pomieszczeń lub zmiana wykorzystanej przestrzeni. Brakuje też kluczowych punktów programu, które skupiły by uwagę uczestników, ponieważ konkurs cosplay i Cover Music Festiwal zostały ograniczone liczbowo co do ilości osób w salach. To sprowadza kolejny problem. Mianowicie cena biletu. Za sobotnią zabawę opłata wynosiła 40zł, ale wszystkie pokazy są z uprzywilejowaniem dla mediów i osób z wcześniejszą akredytacją przez internet. Co więcej, słabo działała konwentowa informacja, że pozostali konwentowicze mogli spokojnie wejść. Chyba, że w trzeciej kolejności. Zatem sala pozostała z wolnymi miejscami, choć nie w takiej ilości jak rok temu.
Jak już pisaliśmy, wesołe prowadzenie i żarty- ratują nawet średnie występy. Jury wyróżniło najmłodszych uczestników, co uwieńczyło już posiadany przez nich zakres umiejętności i zachęciło do pracy nad kolejnymi postaciami.
Trzeci – bogactwo konkursów i prelekcji, które można było znaleźć w każdym dniu konwentu.
Czwarty – trochę może dziwny – zwierzęta. Koty i piesek przyciągały do siebie konwentowiczów.
Piąty – dogodna lokalizacja – Tak naprawdę jedna z najlepszych z jakimi miałem do czynienia (Jan). Blisko centrum handlowe i piękne układy skwerowe i parkowy do sesji fotograficznych.
Szósty – Gra terenowa! – Chociaż brakowało większego “feelingu”, czyli wczucia ze strony organizatorskiej. To sam pomysł jest naprawdę ciekawym i wartym powtórzenia.
Ogólnie widać było, że akumulatory Orgów powoli siadają podczas pracy z kolejnymi konwentami, ale nie przeszkodziło im to w zrobieniu prawdziwego Święta Anime i Mangi.
Na końcu chcemy bardzo podziękować Aqua za wsparcie i pomoc w otrzymaniu wejściówki medialnej, Nanami za miłą i przyjazną rozmowę na końcu konwentu w niedzielę, cosplayerom za pozowanie i całej ekipie orgów za Niucon IX. Zapamiętamy go i jeszcze długo pozostanie on w naszych serduszkach.
Relację przygotowali, zdjęcia robili Bogdan Bereziansky i Jan Jędrzejczak