Witajcie śpiochy, czyli nasi dobzi słuchacze! Dzisiaj mamy piękną słoneczną sobotę. Całe 30 kresek powyżej zera i nie zanosi się na zmiany. Sytuacja transportowa wygląda nieźle. Nie zapowiada się na poważne utrudnienia, a kolejny pociąg już wyjechał przez nowo otwarty portal na terenie Warszawy. Spieszcie się, bo na następny kolejkon trzeba będzie trochę poczekać. Już za chwilę zobaczycie relację naszych reporterów w terenie, a na razie kilka informacji o zbliżających się innych zjawiskach […]
Następny kawałek to świeża nuta od Hatsune Miku. Dzięki, że jesteście z nami. Serdeczne A-RI-GA-TO! Mówiła do Was Luna, a wy słuchacie Radia Fresh.
Mniej więcej w tym momencie wybudził Maiamiego budzik, gdy rozmasowywał nieco przemęczoną szyję przejeżdżając nad oświetlonymi drogami czy rozbudzonymi w piątkowy wieczór brzegami Wisły. W oddali widać było kształty tancerzy ognia, którzy akurat mieli występw jednym z klubó pod chmurką. Minął perony Zachodni (jeszcze w trakcie remontu), Centralny (oślepiający białym światłem i typową zabudową z PRL-u), aż wjechał na Warszawę Wschodnią. Na peronie już czekali na niego Nekonosan i znany z konkursó cosplay i Waifu Warsów – Madao. Maiami trochę dziwnie czuł się bez kapelusza, ale jakoś trzeba było przeżyć te dwa dni na obczyźnie.
Radiowa wersja Luny miałą trochę racji, bo nawet w nocy dało się czuć żar minionego dnia, który emanował z ulic, murów i chodników, na przemian ustępując chłodnym podmuchom wiatru. W trakcie spaceru w kierunku warszawskiej Pragi, dwójka towarzyszy streściła Maiamiemu jak rozpoczął się konwent i poniekąd lokalizację poszczególnych atrakcji. Wczesną sobotę zakończyli wspólnie przy herbacie na wspominkach.
Przede wszystkim opowiadał o piątkowym kolejkonie, który się wręcz “rozmnożył”. Jedna kolejka dla osób z wykupioną wejściówką, druga dla osób kupujących na miejscu. Potem w środku na zaszczepionych i tych niezaszczepionych. No i rzecz jasna VIPy wchodzą poza kolajnością. Poza tym nie było zbytnio podziału osób względem identyfikatorów. Każdy kto nie był VIPem czy orgiem dostawał jedną i tą samą taśmowo. Chociaż dziwne, że jak na taką standaryzację, to akredytacja tak wolno przebiegała.
Tego samego dnia również problemy stwarzały sale prelekcyjne, gdzie komputery nie mogły połączyć się z dyskami przenośnymi prelegentów, a numeru do obsługi technicznej brakło tak samo jak podstawowego oprogramowania do odtworzenia przygotowanych prelekcji.
Neko zaliczył również kilka z nich, ale do tego jeszcze wrócimy.
W sobotni poranek, wśród zapachu jajecznicy i parówek, naradzali się nad świeżo zaparzoną herbatą na co warto iść na konwencie. Pomogła im w tym zarówno rodzima aplikacja Konwencik, jak i wydrukowany plan atrakcji, który Neko zachował z poprzedniego dnia. Niestety nie mogli być wszędzie, mimo powiększenia szeregów o dodatkową osobę – Jacka. Głównie z uwagi na dojazdy i to, że konwent poprowadzono w formule ciagłych atrakcji. Ciężko przez to fizycznie obejść wszystkie atrakcje, ale…
Na konwent jest kilka połączeń z Pragi (dokładniej z jej północnej części), ale jeśli ktoś nie chce iść na przesiadkę to autobusy 162 i 166 są Waszą odpowiedzią. Można też trochę pogłówkować z metrem i autobusem 180. Dla przyjezdnych polecamy zaopatrzyć się w bilet weekendowy, który w kwocie 12 złotych dla osób uprawnionych do ulgi transportowej i 24 złotych za tzw. “normalny” pozwolą na swobodne poruszanie się po mieście wszystkimi metropolitalnymi środkami transportu. Tramwaje, autobusy, metro i kolej w obrębie stacji miejskich jak wspomniane wcześniej Warszawa Wschodnia czy Warszawa Centralna. Po dotarciu na przystanek jeszcze kilka minut spaceru dzieli nas od terenu konwentu. Warto tu wspomnieć, że prawdopodobnie jednymi z największych beneficjentów pobliskiego wydarzenia była pizzeria Domino oraz Żabka. Przy nich właśnie zebrali się pierwsi widoczni konwentowicze po zapasy picia i jedzenia. To zgromadzenie zyskało u nich żartobliwe miano “Żabkonu”. Mijając wspomniany mini-konwent doszli do Centrum Konferencyjno-Szkoleniowego przy ul. Bobrowieckiej 9.
Mijając lekki kolejkon zaczepili jednego z helperów o pomoc w lokalizacji akredytacji medialnej, gdzie Maiami otrzymał wejściówkę, smycz i parę ulotek wraz z programem konwentu. Tutaj warto powiedzieć, że na wejściu sprawdzano temperaturę i jeśli ktoś miał przy sobie, to za okazanie paszportu covidowego otrzymywało się najlejkę “Dzielny Pacjent”. Na parterze rozlokowano również stanowiska pomocy cosplayowej, gdzie można było skorzystać m.in. z maszyn do szycia i przejrzeć ofertę jeśli ktoś byłby zainteresowany zakupem takiej maszyny. Ale to nie wszystko! Parter to też jedyne miejsce, o którym mówiło się szeptem, bo było tam jedyne stoisko oferujące sushi. Zestawy krewetkowe, warzywne i mieszane, były dostępne w określonych godzinach do wyczerpania zapasów. Były tak popularne, że w sobotę sushi-master musiał wracać do lokalu, żeby dorobić zestawy. Trzeba przyznać, że w kwocie obiadowej, to była porządna porcja jak dla jednego konwentowicza. Na parterze również zlokalizowano LARP Czarny Lotos, punkt medyczny i ORG Room.
Z poziomu parteru można było wyjść w stronę Amfiteatru, stanowiska karaoke oraz strefy gastronomicznej. Zaraz za wyjściem z głównego budynku była również cysterna oferująca wodę pitną tzw. Warszawską Kranówkę. Maiami był raczej sceptyczny co do picia nieprzegotowanej kranówki. Sam pojazd był również na poprzedniej edycji. Zatem dobrze, że był dostęp do wody. Wracając jednak do strefy gastro… Spora zmiana, że została wydzielona na zewnątrz, bo dzięki temu było na pewno przyjemniej w budynku bez dodatkowego ciepła z grilli i palników. Jednakże sam poziom przygotowania w naszym odczuciu był niewystarczający. Bubble tea było jednosmakowe i droższe od nawet oferowanych w centrach handlowych. Brak ustawienia miejsc siedzących w jakimś odstępie od kolejki i poprowadzenia jej. Ludzie nie wiedzieli czy stoją do zamówienia jedzenia, czy do jego odbioru. Chociaż największą łzę uroniliśmy widząc prawdopodobnie już złączonego prawego i lewego Twixa w opakowaniach na ekspozycji na 30 stopniowym żarze… Coś tu poszło srogo nie tak, ale bubble tea było smaczne.
Amfiteatr to miejsce do którego wracaliśmy nieraz za sprawą koncertów, występów i transmisji. Było to też dobre miejsce orientacyjne i na tyle pojemne, że nawet w najbardziej obłożonym okresie można było znaleźć jakąś pustą ławkę. To tutaj odbył się koncert grupy Akiharu, o której wspominaliśmy w relacji z Hikari. Tym razem jednak więcej dziewczyn wzięlo udział w pokazie, na którym spotkaliśmy Sollitę (@soll.itta), Loulie (@loulie_cosplay) oraz Mai (@sosuna_cosplay), a w bisie cała idolkowa grupa wykonała wspólną piosenkę.
Maiami się niestety nie wyrobił, ale Neko załapał się na koncert mistrza shamisenu – Masato Yokoe. Pokazy kendo i jukendo, które można rozpoznać z oddali przez charakterystyczne odgłosy podczas wyprowadzania ataku i stosowanej obrony to kolejny sygnał, że TU jest konwent. Nie udało się jedynie zaliczyć Cat Fight’a, ale po relacji uczestników można wynieść wrażenie, że było to całkiem ciepło przyjęta atrakcja. No i ten sam los spotkał pokaz kenjutsu – w sensie nasza absencja, ale nie może atrakcji jest tyle, że trzeba coś wybrać.
Amfiteatr jeszcze się pojawi w naszej relacji, ale teraz wypadałoby wrócić do głównego budynku, bo nie tylko parter był zagospodarowany. Tu pojawia się pewien kłopot, bo windy są wyłączone z użytku. Dlatego wygodniej będzie wejść na samą górę i powoli schodzić na kolejne piętra.
A na szczycie [5 piętrze] ulokowano Main Room, czyli na równi z amfiteatrem, miejsce atrakcji ze sceną. To tutaj można było obejrzeć występ znanej nam już grupy Kobito Rakugo, czyli w wielkim kolokwialnym skrócie “kulturalnego, japońskiego, klęczonego Stand-Upu”. W poprzednich relacjach poświęciliśmy dłuższy fragment o tym, czym jest Rakugo, dlatego zachęcamy do lektury na naszej stronie.
To na tym piętrze był konkurs Cosplay i doszło do powstania kolejny raz gigantycznego kolejkonu, którego koniec był nawet na 4 piętrze. To była kolejna nowość względem poprzedniej edycji, bo choć długa to kolejka posuwała się żwawo do przodu wciągając Nekonosana i Jacka ze sobą. Ku woli przypomnienia, na poprzedniej edycji to byłą istna “fala” tłumu wchodząca do Main’a. Ponadto media trafiły pod scenę zamiast na słynny balkon, ale to było trochę jak trafić z deszczu pod rynnę. Z balkonu bez bardzo drogich obiektywów niewiele można zrobić ze zdjeciami, ale spod sceny, która ma prawie dwa metry wysokości… No robienie pantsu-shotów to trochę nieprofesjonalne, więc alternatywą były tylko obcięte sylwetki cosplayerów. Wysoka i głęboka scena to odwieczny problem tej lokalizacji.
17 całkiem niezłych występów, no może poza Lady Dimitrescu, który bardziej konwencją pasował do cat-walka niż scenki. Neko najbardziej spodobał się występ duetu z The Rising of the Shield Hero w wykonaniu Wiki-chan i Shadici. A jury cospleyowe w składzie Kairi in Cosplayland, Urushura Cosplay i Mizu Cosplay bacznie przypatrywały się tegorocznym uczestnikom.
Wytypowano poniższych laureatów w kategoriach:
- a) Najlepszy strój:
Miejsce I – Stefanka jako Firekeeper z gry Dark Souls 3.
Miejsce II – Nihiru jako Katsuragi Misato z anime Neon Genesis Evangelion.
Miejsce III – Aris jako Król Leoryk z gry Diablo.
- b) Najlepsza prezentacja solowa:
Brother Varcolac jako Lord Starkiller z Gwiezdnych Wojen
- c) Najlepsza prezentacja grupowa:
Wi Cosplay jako Makoto Edamura i Shi-won Kim z anime Great Pretender.
Wyróżnienie w tej kategorii otrzymała Sollita odgrywająca Lettie Lutz z The Greatest Showman.
Zastanawiacie się pewnie, a gdzie był w tym czasie Maiami? No właśnie, po ostatnich doświadczeniach z transmicji konkursu cosplay na Hikari, poszedł do Amfiteatru sprawdzić jak po drugiej stronie kamery to wygląda. To było chyba najsmutniejsze wydarzenie jakie przeżył od 6 lat na wydarzeniach popkulturowych. Pierwszy raz ludzie masowo wychodzili z konkursu cosplay, a dokładniej z jego transmisji. (Wtedy też docenił to, że w planie atrakcji jest taki wybór o tej samej godzinie.)
Najpierw ustawiane na prędce stanowisko z projektorem 4:3 i przez pierwsze 20 minut konkursu bez dźwięku. Potem jak już był obraz i dźwięk to bez jakiejś kurtyny na amfiteatrze słońce dawało się we znaki i prawie nic nie było widać na ekranie. Na stronie wydarzenia na social-mediach, ani głównej stronie Animatsuri nie było udostępnionego linka bezpośredniego do transmisji, żeby móc to chociaż na komórce obejrzeć.
Na mainie odbyła się również druga największa atrakcja konwentu – koncert VocaLive, gdzie na scenie zawitała Hatsune Miku, Megurine Luka czy duet Kagamine. Niestety nie możemy udostępnić większości zdjęć z tej atrakcji, ale jeśli kogoś ciekawi zastosowana technologia, to było to wyświetlanie nagrania na półprzepuszczalnym materiale. Atmosferę i trzęsienie podłogi dało się poczuć dwa piętra niżej, także chyba wszyscy wyszli z tego koncertu zadowoleni.
Piąte piętro to także miejsce LARPa Dzielnica Rozrywkowa, ale nie braliśmy w nim udziału.
Piętro niżej to już strefa planszówek i gier elektronicznych. Oddzieleni ścianą gracze m.in. Mortal Kombat sąsiadywali z graczami Mahjonga, Shogów i Hanafudy. To tutaj spotkaliśmy się również z Kairi, która zdradziła nam (prawdopodobnie eksluzywnie), że pracuje nad nowym musicalem. Tym razem padło na Fullmetal Alchemist: The Musical. Jest duża szansa, że premierę będzie miał tradycyjnie na scenie Magnificonu, ale kto wie, może coś się zmieni?
Schodząc dalej w dół napotkamy już sale wystawców (na 2 i 3 piętrze), sale panelowo-konkursowe (1-5), a także dwa kolejne LARPy: Matsuri-gumi i Kageyama Ikka. I te przeklęte przejścia na schodach…
Samowolki raczej unikamy, ale wiele razy kusiło, żeby otworzyć drugie skrzydło drzwi na piętra wystawców, bo czasem przeciskanie się stanowiło nie lada wyczyn.
Strefa wystawców to coś, gdzie Maiami czuje się zazwyczaj jak ryba w wodzie. Mnóstwo ciekawych ujęć produktów, a także autorów tychże. Gdzieś Wiedźma sprzedawała swoje rękodzieła, a gdzieś indziej artyści siedzą zanurzeni w swoich tabletach i szkicownikach. Była też dziewczyna zajmująca się produkcją m.in. biżuterii i czaszek. Nie obyło się też bez Mystery Boxów, dakimakur, lawiny przypinek, plakatów, mang, figurek… No właśnie. Maiami przełamał swoje tabu i kupił figurkę z KanColle. Nawet zdarzyło się, że trafiliśmy na stoisko jednego ze sponsorów konkursu cosplay Gaminate. Firma ta produkcje suplementy diety wspomagające codzienne funkcjonowanie osób zajmujących się głównie gamingiem, ale kupiliśmy pakiet startowy i zobaczymy jakie będą tego efekty. Damy znać w przyszłości.
Teraz możemy się trochę rozpisać o prelekcjach, bo było tego naprawdę dużo.
Pierwszą prelekcją była Kultura Kawaii, którą prowadziła dobrze znana z prelekcji ze świata Naruto – Vivid Cosplay. Nowy pogląd na ten japoński termin jaki tam przedstawiła na pewno przełoży się na nowe ukraińskie artykuły na naszej stronie. Odwiedziliśmy też Vivid na prelekcji o utopijnych wizjach antagonistów. Owocna dyskusja zahaczyła o tematy podejścia m.in. Orwella w 1984 czy też gry We Happy Few do kreowania świata i jego bohaterów.
Wi Cosplay, których można było zobaczyć na konkursie cosplay, również prowadzili prelekcje. Naprawdę mocny zastrzyk wiedzy z zakresu używanych materiałów do tworzenia własnego przebrania, a także zobaczenie na własne oczy efektów zastosowanej obróbki pianki EVA/ EDM czy Worbli, a na żywicy kończąc. Iya niemalże wyczerpała temat, bo oczywiste jest, że każdy po piwnicach może doskonalić jakąś swoją super-hiper-ultra-tajną technikę obróbki. Jednak to nie wszystko, bo potem duet Wi Cosplay opowiedział o udźwiękowieniu prezentacji cosplayowej. Dużo dobrych porad przekazanych w ramach panelu, a także parę dodatkowych informacji opowiedział również Maiami, który też conieco w nagrywaniu i prawie CC siedzi. Na koniec było obstawianie czy po tym panelu, jego słuchacze wyłapią błędy na prezentacjach konkursu cosplay. No i w niektórych przypadkach szkoda, że uczestnicy nie byli na tym panelu. Jeśli będziecie mieli możliwość zobaczyć w atrakcjach cokolwiek o cosplayu od Iyi to polecamy serdecznie się wybrać.
Jakby mało było Maiamiemu nauki, to wybrał się także na przygotowany przez Aiwilę (org. Aiwilaa). Pozowanie i przygotowanie do sesji [zdjęciowej – przyp. red.] to dość karkołomny orzech do zgryzienia dla osoby, która dopiero co zaczęła przygodę z przebieraniem się za swoich ulubionych bohaterów. Tak jak ważna jest autoprezentacja na zdjęciach na LinkedInie, tak i przy współpracy z fotografem jest to równie istotne, aby samemu dopytywać o wykonane ujęcia. Oczywiście wszystko zależy od danej osoby, ale z reguły osobie po drugiej stronie obiektywu zależy na dobrym ujęciu w danych warunkach, tak samo jak cospleyerom. Maiami na pewno zastosuje kilka takich porad w swoim warsztacie, ale uchylając rąbka tajemnicy to pierwszym dobrym krokiem dla Was – początkujących, jest wykonanie tzw. Instant/ Quick pose. Jest to poza, którą przygotowujecie w gotowym już stroju przed lustrem. Przeglądacie czy dobrze się komponują wszystkie elementy stroju i jeśli czujecie, że to jest efekt jakiego szukacie, to ćwiczycie parę razy. Dzięki temu unikniecie stresu i cennych sekund do namysłu, jeśli media lub Wasz fan będzie chciał pstryknąć parę zdjęć na korytarzu.
Nekonosan też nie próżnował i odwiedził Rafała Nobisa na prelekcji o Giełdzie Pokémonów Wartościowych, gdzie zgłębiał tajniki kolekcjonowania kart PSA 10. Skrót PSA pochodzi od firmy Professional Sports Authenticator, którą obecnie posiada Collectors Universe. PSA skupia się na klasyfikowaniu kart kolekcjonerskich, ale nie tylko z serii Pokémon. Według zapisów strony psacard.com karta oznaczona jako Gem Mint 10 powinna posiadać idealnie ostre rogi, wyraźną grafikę i fabryczny połysk. Rafał natomiast stworzył pierwszą w Polsce firmę zajmującą się właśnie klasyfikowaniem kart, a w szczególności ze wspomnianej wcześniej serii.
Następnie odwiedził co się działo na turnieju Pokemon TCG (ang. Trading Card Game), który prowadziła Aqua. Wszystko po to, żeby wylądować na panelu również prowadzonym przez Aquę o japońskich rasach psów z gościnnym czworonożnym uczestnikiem- przedstawicielem rasy Shiby Inu.
Nie uwierzycie, ale w liście atrakcji Maiami znalazł istną perełkę – Najlepszą karciankę o handlu ludźmi. Ten intrygujący punkt programu był trochę tajemniczy i bynajmniej nie był niczym nielegalnym, ale potencjalni znawcy tematu zjawili się tak jak Maiami w Sali PK nr 2. Slova pokazał nam czym jest Tanto Cuore, czyli karcianką w której zbieramy i wymieniamy Maido. Tak, tworzymy armię pokojówek, żeby wypełnić warunki wygranej. Warunkami są zebranie jak największej liczby punktów zwycięstwa do momentu zabrania ostatniej karty z dwóch stosów “rynku”. Zasady są banalnie proste dla osoby, która miałą do czynienia z chociażby komputerową karcianką Slay the Spire. Przez całą rozgrywkę tworzymy talię i po wykorzystaniu wszystkich kart, ponownie tasujemy stos kart odrzuconych (zwany potocznie ”cmentarzem”). Mało tego, że Tanto Cuore ma jedną wersję podstawową, która doczekała się także komputerowej adaptacji… W swojej fizycznej postaci ma również dodatki, które dość istotnie zmieniają intensywność rozgrywki. Jeśli nie bawiliście się ze Slovą w zbieranie haremu złożonego z samych pokojówek, to polecamy serdecznie, żeby spróbować.
Skoro już przy grach i konkursach mowa, to dotarliśmy również na konkurs fanartowy, gdzie uzbrojony w ołówek, długopis i złoty pisak Maiami próbował swoich sił, żeby narysować kolejny “zwykły” dzień z życia masochistycznej prowokatorki Darkness z Konosuby. Jednak poziom prac był lekko poza zasięgiem skleconego na prędce warsztatu naszego wysłannika. NIemniej pamiątka na lata i ćwiczenie zawsze się przyda.
Druga sprawa to bardziej obrona honoru, bo większość naszej ekipy wychowała się w pięknych latach 90’tych XX wieku, a także ich wpływowi na wczesne lata XXI wieku. Dlatego konkurs wiedzy o latach 90′ brzmiał jak idealne zakończenie dnia. O 23:00 Zombik odsłonił przed nami swoich kilkadziesiąt pytań. Dobre odpowiedzi dawały 2 punkty, zła 0. No wyjątkiem było przejęcie pytania przez inną ekipę, to wtedy bilans wychodził na 1/-1. Tak, ekipę, bo snów osamotniony Maiami znalazł parę w równie osamotnionej dziewczynie z ławki obok. Tym sposobem drużyna Maiami Silver przez większość konkursu była na samym końcu stawki, żeby pod koniec wyjść na +2 punkty i tym samym wrócić z… pustymi rękami, bo prawda jets taka, że oboje popłynęliśmy z tematem. Jedyne zastrzeżenie jakie by było, to ilość zagranicznego materiału w postaci seriali aktorskich, które w odczuciu w tamtym okresie nie były tak popularne względem animacji i polskich produkcji.
Bardzo ciekawymi panelami były również niedzielne pozycje jakie odwiedziła nasza ekipa. Xillin, który przedstawił Mangę jako formę autobiografii zaciekawił nas tym, że powstala pozycja tłumacząca zdarzenia z niedawnej awarii elektrowni atomowej w Fukushimie. Natomiast Duo pokazał bardzo dużo pozycji do oczytania i zapoznania się w ramach kilku słów o komiksie azjatyckim.
Na koniec jeszcze mała aktualizacja z pozostałych akcji jakie prowadzili nasi wysłannicy na terenie konwentu.
Nekonosan uzupełnił swoją galerię w Nekotsuki Dolls o masę nowych ujęć z cosplayerami.
Natomiast Maiami zyskał kolejne 4 strony podpisów w prowadzonej Wielkiej Księdze Artystów.
Dziękujemy wszystkim chętnym, którzy włączyli się w Nasze projekty.
Dobrze, zapoznaliście się z tym co było na konwencie, a teraz małe podsumowanie tych dobrych i złych rozwiązań.
+ Zaczniemy od tych przyjemnych rzeczy, gdzie na czele wysunąła się organizacja wejścia na konkurs cosplay. Zeszłoedycyjny konwentogedon ustąpił miejsca zorganizowanej i o dziwo przed terminowej kolejce. No i sam konkurs, który pod względem ilości wystąpień był całkiem obszerny.
+ Kwestia VocaLive, które w naszym odczuciu jest bardziej przypudrowane jako “main event” tego konwentu niż sam cosplay. Ekran wyraźnie postawiony wyżej pozwolił cieszyć się przygotowanymi występami przez uczestników, a atmosfera z ruszającymi się świecącymi tubami uczestników była nieoceniona.
+ Chociaż nie tak mocno akcentowana przybraniem, tak wyraźnie japońska kultura była obecna na Animatsuri. Pokazy, program prelekcji, gry planszowe, stoiska z mochi i obecność Toro Toro Sushi dodały tego japońskiego powiewu, który poczuł każdy kto wszedł na teren konwentu.
+ 5 sal prelekcyjnych to dużo i rozładowaly ten napięty program atrakcji. Warto by było jednak pomyśleć o pogrupowaniu konkursów, prelekcji i LARPów na poszczególnych piętrach. W ten sposób wygodniej będzie konwentowiczom znaleźć interesujące miejsca.
+ Obecność WodzionkoBusa, czyli darmowej stacji uzupełnienia płynów ( o ile ma się własną butelkę). Było też stanowisko Gaminate, ale kubeczek pobudzającego suplementu to raczej dodatek niż stałe źródło jakim była owa cysterna.
– Wciąż przeklęte schody to bolączka tego centrum konferencyjnego i te wiecznie zblokowane przejścia. Nie pomagał też fakt, że przez większość czasu obie windy były nieczynne.
– Wciąż brakuje klimatyzacji. Niestety obieg powietrza jest bardzo kiepski w salach prelekcyjnych, co przy większych grupach słuchaczy powodowało dyskomfort. Jest to zastanawiające, ponieważ w obiekcie tego pokroju HVAC powinien być wyposażeniem podstawowym, a tak pozostaje wachlarz i nadzieja, że nikt przypadkiem nie zemdleje.
– O strefie gastronomicznej już pisaliśmy, ale w skrócie powinno być poprawiona i z większą ilością stolików/ miejsc siedzących. (Mały plusik za przeniesienie jej na zewnątrz, to krok w dobrą stronę.)
– Mamy nieodparte wrażanie, że na konwencie zawiodła “organizacja”. Prelegentom brakowało wielokrotnie pomocy technicznej, a samych helperów było za mało, co poniektórzy sami przyznawali po ciężkim dniu chłodząc się przy Main Roomie.
– Wiemy, że każdy indywidualnie różnie podchodzi do kwestii obostrzeń itp. w związku z pandemicznymi zarządzeniami. Jednakże poza jednostkowymi przypadkami, nie uświadczyliśmy zwracania uwagi w salach prelekcyjnych co do przestrzegania chociażby obowiązku noszenia maseczki. Nie da się ukryć, że odstępy na jakimkolwiek wydarzeniu odeszły w niepamięć.
– Media nie miały osobnego oznakowania co skutkowało tym, że stały się nieodłączną częścią kolejkonu.
– Transmisja konkursu cosplay to był największy problem tego konwentu, który tak jak HVAC musi być poddany przemyśleniu na kolejny rok. Wszystko tam zawiniło. Od transmisji na urządzenia mobilne (której zabrakło), przez udźwiękowienie (jego brak, potem za głośne), a na obrazie skończywszy (za mały ekran na Amfiteatr i przepalony ustawieniami).
Zatem pozostając w tej refleksji o wadach i zaletach, organizatorzy tego wydarzenia wyciągnęli parę wniosków z poprzedniej edycji, ale wciąż konwent boryka się z podstawowymi problemami. Chociaż nauczyliśmy się z tego wydarzenia bardzo wiele dzięki fantastycznym panelom i konkursom, to liczymy, że kolejna edycja będzie obfita przynajmniej w wentylatory na piętrach i równie różnorodny program. Wciąż konwent nie korzysta ze swojego największego atutu czyli Amfiteatru, który fakt, że jest “pod chmurką”, ale nie doświadczyliśmy deszczowego Animatsuri już od kilku edycji. Może warto w końcu dać mu szansę?
Na koniec dziękujemy Stowarzyszeniu Animatsuri za zaproszenie i miejmy nadzieję, że za rok spotkamy się w równie licznym gronie.
Redagowali: Nekonosan i MaiamiPaw
Korekta: MaiamiPaw