W tym trudnym dla fandomu okresie organizacja jakichkolwiek imprez wiąże się m.in. z uzbrojeniem w zapasy cierpliwości większe od walorów niektórych waifu czy zebraniem pokładów energii, aby stawić czoła wszelkim przeciwnościom. No i nie zapomnijmy o szczypcie szczęścia,że nie pojawi się kolejne obostrzenie Ministerstwa Zdrowia, żeby kompletnie zakazać zgromadzeń powyżej 1 osoby w zamkniętych pomieszczeniach. Znane są fanom decyzje organizatorów o odwoływaniu wyczekiwanego konwentu w obawie przed COVID-19. Chociażby poznański Pyrkon. Obawialiśmy się, że ten sam tor przybierze historia Wielkiego Balu Cosplayowego, na którym mielismy przyjemność zająć się fotorelacją w zeszłym roku (2019) na jego walentynkowej odsłonie. I widać, że gwiazdy na niebie dopisały, bo kolejna edycja WBC powitała uczestników z otwartymi “drzwiami”.
Tegoroczna edycja zawitała w progi pięknego, secesyjnego budynku Domu Towarzystwa Kredytowego, mieszczącego się nieopodal ulicy Piotrkowskiej. Warto było odwiedzić ten obiekt nawet koło południa, żeby zrobić parę fantastycznych zdjęć swoistego “minipałacu”. Chociaż jest to kamienica, tak określenie jako pałacu jest nieprzypadkowe z uwagi na dużo podobieństw elewacji jak i wnętrz. Podobno sam Hilary Majewski zaprojektował ten budynek i to co można znaleźć w środku właśnie dla takich imprez jak Wielki Bal Cosplayowy. Obszerna sala ze zdobionymi ścianami i sufitami, kilka pomieszczeń dalej szatnie oraz balkony.
Jednak o audiencję w tej sali nie było wcale prosto, ponieważ uczestnictwo w balu wymaga przedstawienia odpowiednio wysokich umiejętności rzemieślniczego fachu danego cosplayera. Nie wspominając o obowiązku stosowania się do przedstawionych grafik referencyjnych. Dlatego nie można być zaskoczonym na widok dopracowanych strojów już od wejścia do gmachu. Czasem ciężko było odróżnić nawet kto dokładnie przebrał się za daną postać, a warto zaznaczyć, że jesteśmy w tym całkiem nieźli obrerwując polską cosplayową wspólnotę już od kilku lat. W sumie Pałac odwiedziło około stu uczestników, kilku helperów i przedstawicieli mediów, a także organizatorka wydarzenia. Wszystko z uwagi na panujące wymogi dla imprez i zgromadzeń w związku z pandemią.
Tym sposobem wybiła godzina 18:00 i wówczas przez główne drzwi, kolejne pary, lekkim trójkrokiem weszły w rytm Poloneza znanego z Pana Tadeusza. W tym tańcu można było zobaczyć większość kreacji, podczas gdy reszta była obecna w pozostałych pokojach i na parterze. Sam taniec zakończył się przedstawieniem Księżniczki Balu przez Panią Majordomus, gdzie byli obecni już wszyscy uczestnicy, aby wziąć udział w walcu kończącym oficjalną część uroczystości otwarcia.
Póżniej przyszła pora na zaadaptowanie Belgijki znanej z wielu innych konwentów i poznanie się nawzajem uczestników. Nie ma na to lepszego sposobu niż Randka w ciemno! Jest to wyjątkowo proste. Na jednym krześle siada panna chcąca znaleźć dla siebie odpowiednią partię i plecami do niej siada trzech potencjalnych kandydatów. Swatką jest Pani Majordomus. Dezycja o wyborze kandydata obierana jest na podstawie udzielonych przez nich odpowiedzi na postawione przez pannę pytania. Ważne, aby w tym momencie wykrzesać z siebie ukrytego aktora i jak najwierniej odegrać własną postać. Naturalnie Randka w ciemno, odbyła się również w drugą stronę, gdzie to wybrany kandydat szukał sobie kochanego. Trzecia runda to było już rococo, czyli bez różnicy płci. Godzinę później odbł się kolejny konkurs, w którym panowie lub panie musieli utrzymywać jabłka na linie, a ich partnerowie musiely ten przysmak zjeść jak najszybciej.
Jaki byłby to bal, gdyby zabrakło tańców, czyż nie? Dlatego powyższe konkursy były raczej przerwą w radosnym “balowaniu”. Wolne i szybkie, disco i folk. Dla każdego coś dobrego, no i Belgijka jako wizytówka polskich konwentów musiała byc obowiązkowo. Jednak przed cosplayerami pod koniec balu postawiono nie lada orzech do zgryzienia. Mowa tutaj o prowadzonych warsztatach tanecznych. Prowadzącą była Severil Pilat. Wybrała trzy tańce. Dwa renesansowe – Brandle Montarde oraz Alta Morona, a także XIX-wieczny Cossaque del la Caravan. Z czego dwa z tego zestawienia są tak rarytasowe, że próżno szukać wzmianek na serwisach streamingowych. Dlatego nagrane przez nas fragmenty będą świetną pamiątką.
Oczywiście nie tylko te atrakcje przygotowano w ramach Balu. Jak tu nie wspomnieć przepiękną parę, Dixie w postaci Christine Daaé oraz Mrurk w postaci Upiora z „Upiór w operze”. Piosenki z musicalów oraz z disneyowskich bajek przyciągneły do siebie wiele miłośników śpiewu i tego baśniowego brzmienia., chocz w drugiej części koncertu liczba osób na parkiecie nieco się uszczupliła.
Nie dziwi nas mniejsza frekwencja, ponieważ każdy musi kiedyś uzupełnić swoje zapasy energii. Chociaż media dopadały głównie do wody, tak uczestnicy mogli cieszyć oko i podniebienie podawanymi daniami przez helperów. W sumie panowała bardzo serdeczna atmosfera. Cosplayerzy wymieniali doświadczenia i zwyczajnie nadrabiali swoje towarzyskie relacje z kolegami i koleżankami po fachu, gdy nadażyła się pierwsza taka okazja od… lutego.
Poza przemierzającymi tu i ówdzie fotografami szukającymi jak najlepszego ujęcia terenie, tak profesjonalnie wyposażone fotostudio Dan’s Lens oczekiwało naprzeciwko sali bufetowej. Na dużym balkonie lokowało się The Puddins’.
Wraz z wybiciem 23:00 na zegarze, nadszedł czas na kulminacyjny moment Balu – wybór Króla i Królowej. Zasada była bardzo prosta. Każdy uczestnik na samym początku otrzymał białą i czarną kostkę, a następnie przekazywał je swoim kandydatom. Kto zbierze najwięcej zostaje odpowiednio Królową w przypadku białych i Królem otrzymując czarne. W tym roku zwycięzcami byli Mirashi jako Ahri oraz KiRa jako Damianos. Para otrzymała przy tym zaproszenia na Cosples do Brna. Potem nagrodzono drugą parę, która nie opuściła żadnej edycji Balu od początku działalności – Sylvia i Magic w kreacjach bojaterów z Bungo Stray Dogs. Ceremonia zakończyła się wręczeniem uczestnikom pamiątkowych dyplomów, a także kubków z pięknym logo,o ile uczestnik zakupił go w przedsprzedaży.
Tym akapitem kończymy oficjalną część tej relacji i pora samemu wcielić się w medium i troche powróżyć z kart. A przygotowaliśmy dwa stosiki i zaczniemy od tego złoto inkrustowanego z białym blaskiem:
- Wybór miejsca na taki bal to nie lada wyzwanie, ale wspomniany wielokrotnie Pałac idealnie odpowiadał klimatowi wydarzenia. Rozkład sal, pojemna aula, szatnie, fotostudio i udostępnienie balkonów. Te wszystkie składowe sa jak najbardziej na plus.
- Powiew świeżości poczuliśmy z programu. Przygotowanie warsztatów i koncertu mimo mniejszej frekwencji były w naszym odczuciu świetnym urozmaiceniem dla znanych dotąd punktów jak Randka w Ciemno czy wybór Króla i Królowej Balu.
- Nieodzownym plusem każdego fandomowego wydarzenia jest jedzenie, a może przede wszystkim odpowiednie zaopatrzenie. Tutaj Pałac oraz Organizatorzy wybronili się znakomicie i nikt nie pozostał głodnym czy spragnionym, chwaląc kuchnię również poza gmachem.
- Niektórzy mogliby nazwać wymagania strojów drakońskimi, ale w historycznych balach również nie przychodzono w codziennych ubraniach. Zatem idąc z duchem tradycji wymagania przełożyły się na piękne projekty prezentowane w auli, które równie dobrze wyglądają na zdjęciach i będa wizytówką tego wydarzenia na długo po nim.
- Tolerancja cross-cosplay zdecydowanie wzbogaca wspomnianą różnorodność kreacji, ale także pozwala cosplayerom oddać się w pełni swojej interpretacji postaci. Dodania jej większej głębi przez wplecienie własnego punktu widzenia. Pokazania siebie od zewnątrz jak i od wewnątrz.
- Dbanie o zdrowie uczestników na wysokim poziomie. Najpierw, Bal dostał zezwolenie od GIS, co świadczy o wysokim poziomie przygotowań. Przed wejściem do budynku u każdego uczestnika została zmierzona temperatura, wszędzie zauważyliśmy płyny, helpery mieli obowiązek noszenia maseczek oraz rękawiczek, a na pokladize obserwowała sytuację pani medyk.
Cóż teraz pora spojrzeć co druga, nieco ciemniejsza strona ma do przekazania (raczej nawet kilka drobnych uwag):
- Odczuliśmy wrażenie jakby uroczysta część wydarzenia była nieco przykrótka i pewnie poprawiłoby to dodanie do zestawu utworów jakiegoś walca lub innego tradycyjnego tańca. Oczywiście wiemy, że wiele osób raczej sympatyzuje z nowocześniejszymi odpowiednikami, ale mówiąc po fandomowemu na balu klasyka jest kawaii.
- Wspomniane odczucie jest spotęgowane również przez momenty przydługich, bezczynnych pauz, gdzie uczestnicy najcześciej rozchodzili się po Pałacu nie mając co ze sobą zrobić. Przerwy są potrzebne, ale tak duże odbijają się na frekwencji w późniejszych atrakcjach.
- Zauważalnie brakowało rozmieszczenia jakiegoś programu Balu. Wiele osób nie mających tak dużej styczności z tym wydarzeniem w przeszłości wyglądało na zakłopotanych tym co mają zrobić i kiedy. Dobre są niespodzianki, ale kiedy się pojawiają to warto zadbać o ich odpowiednie zareklamowanie.
- Wystrój wnętrz zważywszy na sam stan zastany był bardzo dobry w samej auli, jednak zauważalnie brakowało tego “historycznego impulsu” w reszcie sal. Pewnie dodanie popularnych w tym okresie kwiatów, specyficznych dekoracji czy też wraz z nimi wprowadzenie wiktoriańskiego Tea-Party, byłoby idealną odpowiedzią. Sam Bal ma duży potencjał do współpracy z jakąś grupą orkiestrową lub kilkoma chętnymi do uczestnictwa w takim wydarzeniu. Choczaż rozumiemy, że to powoduje większe wydatki.
- Na koniec pozostała Księżniczka Balu, która stała się taką odwrotnością historii o kaczątku. Pięknie przedstawiona na jego początku… zniknęła ze sceny, żeby zrównać się z pozycją zwyczajnego helpera. Wielka szkoda, bo gdyby miała większy udział w historii tego wydarzenia i miałaby swoją indywidualna rolę/ opowieść w tym wszystkim, to zapadłaby w pamięci tak jak tradycja wyboru Królewskiej Pary. Mamy nadzieję, że we wiosennej edycji jej rola będzie jedną z głównych.
Cóż warto wspomnieć, że Wielki Bal Cosplayowy ma przed sobą spore pokłady potencjału, które uwidacznia wprowadzając kolejne nowości do swojego programu. Z racji rodzaju samego wydarzenia, można w nim realizować dużo śmiałych pomysłów. Wydaje się, że dobrą drogą byłoby połączenie cosplayu z rekonstrukcją renesansowego tańca i być może w przyszłości ta realizacja dostanie swoją szansę. W klimatach balu byłoby zaproszenie osób trudniących się w tworzeniu strojów lolita fashion. Chociaż nie jest to do końca cosplay, a wspólnota lolit zazwyczaj jest nieco zamknięta dla obcych ludzi, podejrzewamy, że parę osób chętnie zgłsiłoby się do uczestnictwa. Zarówno lolity, jak i Ouji czy Brolity. Poza obecną lokacją, ciekawe by było zrobienie Balu w jakimś typowo barokowym czy rococowym pałacu.
Redakcja Amanogawa serdecznie dziękuje za zaproszenie na ten przepiękny bal. Mamy nadzieję wstąpić również na kolejne edycje (być może w nieco bardziej pasującym stroju :))
Nekonosan
Korekta: Jan Wolfensztein Jędrzejczak